niedziela, 4 marca 2012

Na co zwrócić uwagę przy kopowaniu używanego auta i złomowania swojego starego samochodu


Autorem artykułu jest Marcin  Wodzikowski



Zakup samochodu to w wielu rodzinach ważne wydarzenie związane ze sporym wydatkiem. Niestety często zdarza się, że zakupione auto szybko przestaje cieszyć a zaczyna być prawdziwą skarbonką, a zezłomowanie starego auta może okazać się równie problematyczne.
Auto-kasacjaZakup samochodu to w wielu rodzinach ważne wydarzenie związane ze sporym wydatkiem. Niestety często zdarza się, że zakupione auto szybko przestaje cieszyć a zaczyna być prawdziwą skarbonką.

Warto dlatego przed zakupem pojazdu zwrócić uwagę na kilka ważnych spraw. Czasem już kilka spojrzeń na wybrany samochód może wiele powiedzieć o historii jego eksploatacji.

Po pierwsze należy ogólnie ocenić stan blacharki. Nie tylko pod względem ewentualnych ognisk rdzy, ale głównie uwagę należy zwrócić na odstępy między poszczególnymi elementami blacharskimi auta. Jakiekolwiek krzywizny czy załamania mogą oznaczać, że samochód ma za sobą stłuczkę lub nawet poważny wypadek.

Można też sprawdzić rok produkcji szyb, który nadrukowany jest na każdej z nich. Niestety jest to sposób bardzo zawodny gdyż znane są przypadki, że komisanci wymieniają pobite w czasie wypadku szyby na inne pochodzące z tego samego roku. Pomocne w ocenie stanu technicznego pojazdu na pewno okaże się obejrzenie wnętrza. Należy przy tym zwrócić uwagę na zużycie takich elementów jak obicie kierownicy, pedałów czy też wytarcie fotela kierowcy. Poprawna ich ocena pozwoli przynajmniej  w ogólny sposób zweryfikować podawany przez sprzedającego przebieg samochodu.

Można również zaopatrzyć się w urządzenie tzw. miernik lakieru. Koszt to 150zł - 250zł. Dzięki niemu znajdziemy miejsca gdzie malowane było kilka razy oraz miejsca gdzie była szpachla. Taka inwestycja może zwrócić się z nawiązką jeśli planujemy wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo przy takich autach mamy już święte prawo uważać, że auto rzeczywiście jest bezwypadkowe skoro sprzedawca tak mówi.

Co jednak zrobić z naszym starym złomem?

Regulacje unijne wprowadziły w Polsce zakaz samodzielnego demontażu pojazdów. Złomowanie pojazdów na własną rękę grozi mandatem w wysokości od 10 to 300 tys. zł. Kara zatem jest sroga wobec wykroczenia. Wszystko oczywiście w imię walki o dobro środowiska naturalnego.

Zatem zmuszeni jesteśmy do skorzystania ze specjalistycznych punktów kasacji pojazdów, które wydadzą nam wszelkie niezbędne zaświadczenia, bez których nie wyrejestrujemy naszego samochodu w Wydziale Komunikacji, a co za tym idzie jesteśmy zmuszeni płacić nadal OC.

Stacje Demontażu Pojazdów dodatkowo najczęściej oferują zapłatę za zezłomowanie u nich pojazdu. Zatem można powiedzieć, że wilk syty i owca cała.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 1 marca 2012

Przepisy są po to by je omijać!


Autorem artykułu jest Waldemar  Florkowski



Przepisy są po to.... by je skrzętnie omijać! Choć w oficjalnej wersji ta maksyma brzmiała zupełnie inaczej!
Infiniti pokazuje nam - że wie jak to dokładnie zrobić - z podniesioną głową!


Możliwość odliczenia VAT-u od typowych aut osobowych zakończyła się z dniem 31.12.2010 roku, znów do łask powracają pickupy, auta pseudo-dostawcze i inne wynalazki, a typowe osobówki zostały pozbawione kratki..


Clipboard07

Jednak jak się okazuje nie wszystkie!
Otóż firma infiniti pyta :

- Realizujesz w firmie obrót gotówkowy?
- Zdarza Ci się przewozić utarg kasowy samochodem do banku?
- Wozisz pieniądze na wypłaty?
- Przewozisz papiery wartościowe lub wyroby z metali szlachetnych?"




Po tych niezwykle trudnych i absorbujących pytania przychodzi moment udzielenia odpowiedzi, jeżeli w/g Infiniti na co najmniej jedno odpowiedz twierdząco, możesz odliczyć VAT - prawda, że proste!
Jedyny warunek to :

- pojemniki specjalistyczne do przewozu środków pieniężnych wraz ze stojakami – umieszczone w bagażniku samochodu.
- dodatkową instalację alarmową, immobiliser oraz System monitoringu GPS.

Tak tak wystarczy przerobić swoje auto na BANKOWÓZ - chociaż i tak uważam, że wyraz ten jest na wyrost stosowany! Ogranicza się to do montażu małej skrzyneczki w bagażniku!
Patent prosty, a VAT w kieszeni - i to wszystko oficjalnie na głównej stronie www!



Jednak ostatnie dni pokazują, że rząd planuje i swoje macki położyć na bankowozach, w końcu setki tysięcy łotych mogą przelewać się tylnymi drzwiami. Nowelizacja ustawy ma nastąpić w trybie ekspresowym (więc pewnie w ciągu 5 lat). Dla tego jeżeli ktoś planuje zakup droższego auta, powinien rozwarzyć i opcję tej marki, oraz poczuć się jak właściciel bankowozu :)

---
   
www.moto-opinie.blogspot.com



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

TEST SKODA YETI 2.0 TDI


Autorem artykułu jest Waldemar  Florkowski



Yeti..  z upływem lat tworzą się nowe historie, każdy gdzieś „go” widział, ale nie potrafi opisać, podobno ostatnimi czasy przebywa w wysokogórskich rejonach Himalajów, jednak nikt oficjalnie tego nie potwierdza. Wielu badaczy i detektywów bez licencji próbuje wytropić Yeti, póki co bezskutecznie.
Ale wcale nie trzeba wybierać się do Indii, Nepalu czy Tybetu, gdyż na trop Yeti wpadłem zupełnym przypadkiem w okolicach średniowiecznego zamku w Uniejowie! Nikogo nie powiadomiłem, postanowiłem samozwańczo, bliżej zapoznać się z tym egzemplarzem…
Pierwsze wrażenie
1Z rozrzewnieniem wspominam mojego sąsiada, który niczym biblię studiował książkę „ZRÓB TO SAM –SERWIS SKODY FAVORIT”, po czym swoją wiedzę wdrażał w życie - samochód ten niczym rozkapryszona dziewczynka miał swoje humory i skutecznie utrudniał mu dotarcie do wyznaczonego celu. Jednak te kilkanaście lat sprawiło, że postrzeganie tej czeskiej marki z Mlada Boleslav stało się zgoła odmienne. Skoda dziś, niczym nie przypomina swoich kanciastych pierwowzorów, wykonana jest z dobrej klasy materiałów i dzięki mariażowi z VW znacząco zyskała pod względem zastosowania najnowszych technologii.
Jednak wróćmy do naszego poszukiwanego uciekiniera.Yeti w chwili obecnej to jeden z najbardziej wyrazistych modeli tej marki, nietuzinkowy design przykuwa uwagę i jakby na to nie patrzeć, jest to debiut Skody w klasie aut typu SUV.Samochód może się podobać, z przodu na uwagę zasługują wysoko wkomponowane światła przeciwmgielne, służące również, jako doświetlacze w zakrętach oraz lampy przednie zbliżające model ten do Octavii. Jeśli ma być to samochód typu SUV, nie można zapomnieć o właściwościach terenowych i odpowiednim uniesieniu nadwozia i zwiększeniu prześwitu – te kilka dodatkowych centymetrów, nadaje temu modelowi charakteru i pozwala zmieścić większe felgi (17-calowe) oraz zderzaki które zbudowane są z 3 elementów nadając w ten sposób terenowy charakter.
Natomiast tylna część auta to przede wszystkim prosta linia, dzięki której na pewno w znaczący sposób zyskali pasażerowie z tyłu i pojemność bagażnika (405 l.), co mnie cieszy nie ma tu zbyt wielkich udziwnień. Jednym słowem PRAKTYCZNOŚĆ przyświecała konstruktorom przy tworzeniu tego egzemplarza.I ten kolor… Beż Cappuccino, idealnie komponuje się z tym modelem i kontrastuje z ciemną linią okien, ale najbardziej przyszłego użytkownika powinien cieszyć fakt, że nie widać na tym aucie kurzu i brudu ulicznego, więc jakby nie patrzeć inwestycja w „metalik” dosyć szybko się spłaci, a przy tym wygląda efektownie.


Zimno, wsiadam do środka…
Niesamowity klimat otaczających budynków niosących za sobą historię wprawił mnie dodatkowo w refleksyjny nastrój, ale mimo wszystko gdy na dworze panuje -17 stopni w ciągu dnia najlepszym schronieniem będzie wnętrze auta.Intuicyjnie, gdy nacisnąłem przycisk „podgrzewanie fotela” i poczułem to w ciągu kilku sekund na własnej skórze, mogłem skupić się na ocenie i skrupulatnie przyjrzeć się wszelkim zakamarkom, jakie kryje Yeti. Deska rozdzielcza przypomina tą z nowej Octavii, więc jest nad wyraz poprawna i mimo bogatego wyposażenia i naszpikowania elektroniką, nie miałem większych problemów z opanowaniem tego „co dzieję się” na konsoli środkowej. A tych gadżetów nie było mało, w końcu samochód prezentowany to wersja Experience, w wolnym tłumaczeniu „mam wszystko i nie boję się tego użyć”, a przy tym zrobione z materiałów przyjemnych w dotyku.
Pewnie to wielka wada, ale jestem szczególarzem, a w dodatku skrupulatnym, nie umknie mi żaden przycisk, pokrętło, a tym bardziej schowek – dla łatwiejszego rozszyfrowania mojego profilu psychologicznego proszę mnie porównać sobie ze strażnikiem granicznym.Przyznaje się, miałem dużo do robienia (sprawdzenia), Yeti jest niezwykle bogate w schowki, choć ten który znajduje się przed nogami pasażera nie jest imponujących rozmiarów, to służą pomocą duże schowki w drzwiach bocznych, czy centralny z podłokietnikiem. Nie zabrakło również schowków przemytniczych pod fotelami, czy umieszczonego centralnie na konsoli zamykanego, który swobodnie pomieści 4 cheeseburgery. Więc jakby na to nie patrzeć, jest to funkcjonalne auto i jadąc w czwórkę na wakacje, dzieci nie będą siedziały przyklejone twarzami do szyby! Porównując, mamy do czynienia z autem typu SUV o funkcjonalności rodzinnego minivana – za co wielki plus!



5


Pora opuścić zabytkową scenerię…
Mimo bajecznych widoków, postanowiłem się na chwilę oderwać i sprawdzić, co oswojone Yeti ma pod maską.A tam diesel 2.0 TDI i mocy 110 KM. Oczywiście Yeti występuje w mocniejszych wariantach 140 i 170 KM, lecz nie w głowie mi szaleństwo, gdyż wybrałbym wtedy FABIĘ RS bez dwóch zdań. Moc 110 KM wydaje się być optymalna i w odpowiedni sposób łączy osiągi z wizytami na stacji benzynowej. Ale co my tu o teorii, jak silnik już zwarty i gotowy czeka na przejażdżkę!Jak na zimnego diesla przystało, silnik przywitał mnie pozdrowieniem bocianów – czyli klasycznym „kle kle”, lecz po kilku minutach, gdy temperatura silnika zaczęła rosnąć, wprost proporcjonalnie dźwięk z komory się obniżał.
Mimo 110 KM silnik żwawo reagował na pedał przyspieszenia za sprawą bądź co bądź wysokiego maksymalnego momentu obrotowego (250 Nm) i wyprzedzanie na krętych drogach wielkopolskich nizin nie stanowiło najmniejszego problemu. Jednak rysą na szkle była skrzynia biegów, która pomimo, że pracowała płynnie, biegi wchodziły z chirurgiczną precyzją – miała jedynie 5 biegów, a że większość z testowych kilometrów pokonałem w trasie, miałem ochotę domalować korektorem cyferkę „6”… W większych wariantach mocy skrzynia już posiada jedno przełożenie więcej!Po przejechaniu mniej więcej 100 km zastanawiałem się, czy wskazówka od paliwa nie jest uszkodzona, gdyż nie ruszyła się na milimetr i ciągle wskazywała 4/4, ale wszelkie wątpliwości rozwiał komputer pokładowy, który wskazywał 4.5 l/100 km, czyli o 0,2l mniej niż deklaruje producent! Tak dobre spalanie zawdzięczałem na pewno technologii TDI, ale również częstemu wykorzystywaniu tempomatu na trasie, który pozwala przyspieszać i hamować za sprawą jednego przycisku bez użycia pedału gazu.W ruchu miejskim spalanie wahało się miedzy 6.5-7.5 l. , jednak usprawiedliwiam to ujemnymi temperaturami (średnio podczas testu -14) i częstymi postojami, które skutkowały wychłodzeniem silnika.Który silnik bym wybrał? Bez dwóch zdań :  1.6 TDI 105 KM najmniejszy oferowany diesel oznaczony symbolem GREEN LINE, cechujący się spalaniem zbliżonym do mojego quada! Ta nowa jednostka Skody, prawdopodobnie w najbliższym czasie wyprze z rynku jednostkę 2.0 TDI 110 KM.




Po nitce do kłębka…
Sposób na Yeti, potrzebujemy:-płytę podłogową od Octavii, - układ napędowy, - wizję projektanta- i…. podnieść zawieszenie w końcu to ma być wszędobylski SUV
I właśnie to podniesione zawieszenie, przed rozpoczęciem przygody z Yeti najbardziej mnie intrygowało tym bardziej, że sama konstrukcja auta do niskich nie należy!Otóż moje obawy były przedwczesne, mimo wysokiego prześwitu i setek pokonanych kilometrów m.in. po drogach szybkiego ruchu, jak i krętych drogach lokalnych, Yeti zachowywało się nad wyraz poprawnie. I czasami zapominałem, że nie jadę gokartem. W dużej mierze za sprawą 17-calowych felgi obutych w opony 225/50r17, i proszę mi wierzyć, nie jestem zwolennikiem wielkich felg, ale te 17-cali idealnie wpasowały się w charakterystykę zawieszenia. Również przypadł mi do gustu układ kierowniczy, który usztywniał się przy większych prędkościach i stwarzał opór podczas pokonywania ciasnych zakrętów, gdyż przyznaje, że czasami mam już dosyć tych arcy-specjalnych wspomagań, przez które zastanawiam się, czy nie urwałem kierownicy, bo coś zbyt lekko chodzi…Jedynym minusem, który zauważyłem podczas jazdy jest podatność na wiatr boczny, ale cóż praw fizyki się nie oszuka i nie można mieć wszystkiego!

6

Inspektor gadżet
Niby to tylko miejskie Yeti, niby niewielki SUV… a lista wyposażenia długa niczym mój ostatni rachunek zza telefon Cóż, nie skłamię jak powiem, że jest to wszystko-mający egzemplarz!I jakbym nie był słaby z matematyki, to kalkulator nie kłamie i pokazuje, że suma opcji w tym konkretnym egzemplarzu wynosi 21750 PLN – tak! tak!
Na pierwszy ogień pójdzie multimedialny ekran z nawigacją, która wprawiła mnie w nie lada zakłopotanie, gdyż wielokrotnie pokonywałem trasę z Łodzi w okolicę Kalisza i nie wiedziałem, że istnieje taki skrót jaki „ona” wskazała! I chodź do tej pory na piedestale stawiałem fabryczną nawigację w Renault, przyznaję, że zestaw w Skodzie mnie urzekł nie tylko dokładnością, ale i dotykowym ekranem, czyli funkcją której brakuje w Renault – co znacznie ułatwia wprowadzanie nazw. System nawigacji zestawiono z 12 głośnikami i cyfrowym korektorem, co w połączeniu było przyjemne dla ucha, jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego auto nie posiada fabrycznego wyjścia USB, a jedynie wyjście a’la "ajfon", które za pomocną przejściówki może obsługiwać USB – za dużo zachodu! Na szczęście jest wejście na kartę SD, która zapełniona utworami MP3 służyła mi cała drogę.
SUV z Mlada Boleslav z oknem na świat! Ten szklany dach to idealne rozwiązanie dla osób, które marzyły o kabriolecie, lecz z racji jego ograniczonej praktyczności musiały skusić się na model z innego segmentu. Duże szklane panoramiczne okno pozwala jeszcze lepiej integrować się z naturą, a to wszystko za pomocą jednego przełącznika, który otwiera je w szybkim tempie. Fakt, kosztuje około 5 tys. PLN, lecz uważam, że warto.

7


Na deser zostawiłem system, który mnie ujął niczym Ukrainka na dyskotece w Odessie! To, że nawigacja jest mądrzejsza ode mnie, jakoś przełknąłem, no cóż życie, ale że samochód będzie potrafił sam parkować?! Testowy egzemplarz wyposażony był w system PARKOWANIA, wielokrotnie widziałem jego działanie w materiałach reklamowych, lecz zawsze byłem przekonany, że to fotomontaż! Nic bardziej mylnego! Ten system naprawdę działa! Nie byłbym sobą, gdybym nie starał się go dokładnie przetestować, ba! - robiłem wszystko by go oszukać i pokazać, kto tu jest mądrzejszy. Ale jak wyjaśnić fakt, że system potrafi zaparkować za jednym razem, a ja by wyjechać z tego miejsca muszę zrobić dwukrotną korektę?!
System pozwala na parkowanie równoległe na biegu wstecznym i wykonuje to niezwykle precyzyjnie (np. stając równo osiami do krawężnika), nie wjedzie w miejsce, gdzie ewidentnie jest go za mało, bądź napotka na inną przeszkodę, a wszystko to dzięki zamontowanym czujnikom parkowania z przodu i z tyłu. Proszę mi wierzyć, że jest to nieprawdopodobne uczucie, gdy w momencie rozpoczęcia manewru, możemy czytać sobie spokojnie książkę, a auto samo skręca z kierownicą, po czym informuje nas, że manewr został wykonany poprawnie i prosi o przejęcie kierownicy.Jest to niezwykle przydatny gadżet, znacznie ułatwiający manewr parkowania, jak również oszczędzający czas – szczególnie kobiet, które będą mogły w tym czasie poprawić sobie makijaż!


Co słychać na rynku…
Segment aut typu SUV jest już mocno nasycony, prawie każda z marek posiada bądź to SUV-a, bądź samochód stylizowany na wersję terenową. Dla zasady, mimo wszystko w pierwszej kolejności porównam do DACII DUSTER, ze względu na analogiczną historię marek, jednak w tej kwestii patrzenie przez pryzmat ceny mija się z celem, gdyż tam gdzie kończą się ceny Duster, zaczynają Yeti. Chodź Duster jest nieco mniejszy, oferuje podobną ilość miejsca, przy zbliżonej pojemności bagażnika. Również oferowane jednostki silnikowe 1.5 dCi 110 KM w przypadku Dustera i 1.6 TDI 105 KM cechują podobne osiągi i spalanie, lecz jakość wykonania murem stoi za Yeti, co ma odzwierciedlenie w cenie – i kółko się zamyka.
Jednak pełnoprawnie w szranki z Yeti może stanąć Nissan Qashqai, który również występuje z tym samym silnikiem dCi co Duster, lecz posiada znacznie bogatsze wyposażenie i nie jest tak siermiężnie wykonany jak tańszy kuzyn.Samochody te kosztują prawie tyle samo, z niewielką przewagą Yeti, lecz w tej klasie to Qashqai rozdaje karty, gdyż jest jednym z najchętniej kupowanych SUVów!
Warto również zajrzeć na Wschód, gdyż każda premiera czy to Hyundaia czy Kia budzi wielkie poruszenie konkurencji, większość marek już nauczyła się, że Koreańczycy zaczynają w znaczący sposób liczyć się na europejskiej arenie.Jak wygląda zestawienie Skody z Kia?! Przyznaję się bez bicia, że wizualnie bardziej do gustu przypada mi Sportage, lecz jestem przekonany, że samochody te nie stanowią dla siebie konkurencji, design ich jest na tyle odmienny, że trafiają w zupełnie różne gusta, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje – zamykam temat! Jednak gdyby ktoś chciał uparcie porównać te modele, polecam przyjrzeć się jakości materiałów deski i spasowaniu…
Z goła odmiennym konkurentem jest Jeep Compas, samochód ze znacznie mocniejszym silnikiem bazowym (2.2 163 KM), lecz ze zbliżonymi gabarytami i wymiarami. Ta doza luksusu jest droższa od bazowej wersji Yeti, ale cały czas przypominam, że testowany przeze mnie egzemplarz kosztował 106 tys. PLN. Jednak tu nadmienię, iż jakość Skody wykonania i spasowania elementów Skody znacznie przewyższa dokonania konstruktorów Jeepa.
Yeti wypełnia swojego rodzaju niszę po VW Tiguanie, jest jego trochę tańszą odmianą, ale nie oznacza to wcale, że „taniość” przekłada się na gorszą jakość. Skoda dzięki mariażowi z VW zyskała nowoczesne wyposażenie  okraszone nutką technicznych nowości, dodatkowo wygląd czeskiego SUV-a jest znacznie bardziej wymowny, niż Tiguana. Oby tak dalej, pora teraz na pickupa!


Ogólnie rzecz ujmując…
Skoda jest niczym gwiazda idąca na bankiet, dobrze wie, że spóźniła się 3 godziny ale również w pełni świadoma, że mijając drzwi wejściowe wywoła nie lada zamieszanie. Tak można podsumować wejście Yeti na rynek w 2009, ale późno wcale nie oznacza źle.Z perspektywy czasu możemy zaobserwować, ilu klientów już zaufało czeskiej marce i wybrało właśnie ten model.Przyznam, że testowana wersja była już przerostem formy nad treścią, gdyż 106 tys PLN to stanowczo za dużo, za ten model, ale mnogość wyposażenia wprawiała mnie w osłupienie. Gdyby zrezygnować, ze szklanego dachu, elektrycznego fotela i kilku innych gadżetów – cena na poziomie 95 tys. PLN jest akceptowalna! I właśnie takie wersje klienci wybierają!I tak jak miłość jest sztuką kompromisów,  gdy dłużej się zastanawiam, idealnie w tym modelu widziałbym jednostkę 1.4 TSI 122 KM, po pierwsze ze względu na cenę (dobrze wyposażona wersja około 80 tys. PLN) jak również, ze względu na właściwości silnika. Tym bardziej, że testowana wersja była wyposażona tylko w napęd na jedną oś.
Skoda już od wielu lat pokazuje, że należy się z nią liczyć na naszym rynku, w końcu, kto inny potrafi sprzedać tyle samochodów w ciągu roku? Yeti choć spóźnione, z pełną krasą weszło na rynek burząc ład i porządek!
Reasumując, testowym egzemplarzem miałem możliwość przejechać około 1200 km i spędzić w nim, jak komputer pokazał 26 godziny, w tym czasie mój sceptycyzm został znieczulony, w głównej mierze za sprawą już wspomnianego wcześniej systemu parkowania PARK ASSIST, który kosztuje 2200 PLN (wraz z czujnikami przód/tył), co uważam za atrakcyjną cenę i wydaje mi się, że lepiej zrezygnować z ksenonów na rzecz tego gadżetu!I nawet, jeśli za rok przyjdzie mi wspomnieć ten model – pierwsza myśl będzie „aha ten samoparkujący samochód!


---
   
www.moto-opinie.blogspot.com



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tani samochód - jaki?


Autorem artykułu jest Marcin  Uchwała



Tani samochód – jaki to jest? Czy taki który mało kosztuje czy taki którego eksploatacja jest tania? Odpowiedź nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jaki samochód będzie więc najtańszy dla Ciebie?
Tani to przeciwieństwo drogiego. Spróbujemy odpowiedzieć sobie jaki samochód będzie najdroższy? Z pewnością drogi w zakupie, czyli kosztujący np. milion złotych (jak Maybach), palący bardzo wiele (jak Hummer, który spala ponad 20 litrów na 100 km) i najlepiej… psujący się często. Spokojnie. Szukamy przeciwności. Tani samochód to więc taki, który… niespełna żadnego z tych kryteriów a spełnia za kryteria przeciwne.

Nowy czy stary?

Wiele osób uważa że nie opłaca się jeździć starym autem, ponieważ psuje się i sumaryczne wydatki na naprawy przekroczą wartość nowego samochodu – lepiej przecież kupić wszystkie części „w hurcie” – kupując nowe auto niż kupując go „na raty” – mając stare auto i wymieniając wszystko po kolei tak właśnie robimy. Czy to prawda? Wszystko zależy od tego ile jeździmy. Jeśli jeździmy bardzo dużo i rocznie pokonujemy ponad 50 000 km z pewnością nowe auto jest dobrym rozwiązaniem, utrata jego wartości nie ma znaczenia w końcowych kosztach eksploatacji, jeśli jeździmy średnio dużo – 20 000 km zainteresujmy się samochodami 5 letnimi – jeśli jeźdźmy mało – 10 000 km najlepiej dla naszego portfela jeśli zainteresujemy się samochodami 10 letnimi. Jeśli zaś jeździmy bardzo mało i podobają nam się stare auta… dobrym wyborem może być wybór youngtimera czyli samochodu nawet 15, 20 czy 25 letniego.

Duży czy mały?

Niestety jakkolwiek ekonomicznie tłumaczylibyśmy posiadanie większego samochodu zawsze efektem posiadania większego samochodu dla portfela jest jego… większa pustka. Najtańsze zarówno w eksploatacji jak i w zakupie są auta małe. Tańsze są do nich części zamienne – tańsze są naprawy, mniej spalają paliwa, są gorzej wyposażone więc mniej się psują.

Benzyna czy diesel?

A może gaz? Rodzaj paliwa niestety zależy od bardzo wielu czynników – w niektórych modelach bardziej opłacalne jest posiadanie silnika benzynowego w niektórych – diesla – należy zapytać specjalistów. Jedno jest pewne: w przypadku silnika benzynowego nie opłaca się przerabiać go na gaz gdy robimy naprawdę małe przebiegi, rzędu kilku tysięcy rocznie i nie jeździmy samochodem który spala kilkadziesiąt litrów na 100 km (w przypadku takiego gaz może się opłacać nawet przy niewielkich przebiegach).

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 4 stycznia 2012

TEST PEUGEOT RCZ 2.0 HDI


Autorem artykułu jest Waldek  Flo



Wieloma autami w życiu jeździłem, ale są takie samochody, dzięki którym uśmiech pojawia się w ciągu kilku sekund, tak powitał mnie na parkingu PEUGEOT RCZ przed pierwszym spotkaniem...
Mimo deszczowej aury, niskiego biomedu, serce zaczęło bić szybciej, sportowa sylwetka, obłe kształty, szaleńczy ceglasty kolor, połączony z czarnym dachem i srebrnymi łukami dachowymi, podkreślał waleczną sylwetkę…Więc do boju!

Pierwsze kilometry pokazały, że to nie przelewki, auto wymaga dużej uwagi i czujności, a pedał gazu niczym szatan, zachęca by przekroczyć piekielne bramy!Ale po kolei ….


Design

Wszystko ładnie i pięknie gdyby nie przód, linia nadwozia jest niezwykle oryginalna, finezyjna, obłe kształty podkreślają sportowy charakter, jednak, gdy patrzę na przód, widzę pospolitego PEUGEOTA 308. I pewnie, dlatego pierwotna nazwa tego modelu to PEUGEOT 308 RCZ. Niestety od korzeni nie da rady się oderwać, a szkoda, wystarczyło zmienić lekko design lamp i byłoby to unikatowe auto. Jednak i tak wielkie wyrazy uszanowania za futurystyczną konstrukcję, która zwraca na siebie uwagę!

Osiągi

Silnik to dobrze znana jednostka koncernu PSA w swojej najmocniejszej odmianie – 2.0 HDI 163 KM, zestrojona z 6-cio biegową skrzynią, z założenie ma być to namiastka sportowej jazdy połączonej z ekonomią.Jak jest w rzeczywistości?Jednostka jest niezwykle dynamiczna, już od najniższych obrotów, silnik niczym japońska szlifierka - wkręca się na obroty bez najmniejszego kaprysu, setka na liczniku pojawia się po niespełna 8 sekundach, jednak większe wrażenie robi sam moment obrotowy 340 Nm, który pozwala katapultować auto bez względu na bieg, na którym jedziemy, przez co wyprzedzanie w podróży jest tylko czysta przyjemnością.Jednak na myśl cały czas mi przychodzi, czy sportowemu autu wypada by pod maską klekotał diesel?Choć wnętrze jest bardzo dobrze wyciszone, to przy wyższych obrotach słychać pomruk diesla, który może nie jest irytujący, ale zaburza pewną harmonię podróży tym autem.Odwdzięcza się natomiast spalaniem, które mimo, iż było dalekie od katalogowego, to przy dynamicznej jeździe na trasie połączonej z autostradą i miastem zaowocowało spalaniem rzędu 7,1 litra. Uważam jednak, że jak na takie sportowe auto, wynik ten jest optymalny, a gdyby zastosować kilka sztuczek, z ecodrivingu, można byłoby uszczknąć jeszcze trochę z tej wartości.Dopiero wizyta na stacji benzynowej sprawiła, że ten klekot diesla nawet mi się spodobał!


Prowadzenie

Przez długi czas miałem wrażenie, że koła zostały posmarowane super glue – auto trzymało się drogi perfekcyjne! Głównie dzięki sztywno zestrojonemu zawieszeniu połączonemu z szerokimi walcowatymi oponami 18-sto calowymi, tak na marginesie dodam, iż brakowało mi naklejki z napisem „masz ubytki w zębach - nie wsiadaj”

Całości dopełniała mała kierownica przypominająca tą z gokarta, która chodziła niezwykle sztywno i wymagała od kierowcy dużego wyczucia i siły w prowadzeniu, ale to ze względu na zastosowanie wspomagania elektro-hydraulicznego – za to wielki plus.Również na piątkę, a nawet na szóstkę zasługuje skrzynia biegów, która została zestopniowana z pazurem, zachęcając do częstej zmiany biegów, wchodzących precyzyjne, ale z dużym oporem, jak na sportowe auto przystało.A gdyby spojrzeć na jazdę ogólnie… Naciśnijmy najpierw przycisk ESP OFF (dziękuje szefostwu Peugeota za ten przycisk) dopiero teraz można powiedzieć, że auto jest w pełni do naszej dyspozycji, z tym samochodem jest jak z seksem bez zabezpieczenia, nie znosi pomyłek i wpadek. Niezwykle trudno jest go wyprowadzić z równowagi, ale gdy nam się to już uda… modlitwa do św. Judy patrona spraw beznadziejnych jest wskazana!


Multimedia

W tej kwestii muszę przyznać, że warto zainwestować w multimedialny zestaw nawigacja + bluetooth + system JBL, słuchając utworu „Time to say Goodbye, miałem wrażenie, że Andrea Boccelli siedzi z tyłu za mną, a na fotelu obok wtóruje mu Sarah Birghman. Niezwykle czysty dźwięk wydobywający się z głośników JBL, to kunszt na miarę zestawów BOSE czy DENON-a! Jednak cały obraz psuje poniekąd nawigacja, która wielokrotnie próbowała, wprowadzić mnie w błąd, pomimo najnowszych map, pokazywała, że w Płocku pokonuję Wisłę wpław!



Wnętrze

Tutaj konstruktorzy PEUGEOTA zrobili krok milowy w stosunku do poprzedniego sportowego auta - 406-stki coupe, jakość wykończenia, sposób spasowania elementów, pokazuje, że RCZ nie ma się, czego wstydzić.Tym bardziej wersja ze skórzaną tapicerką + deska rozdzielcza w skórze, gdzie grube przeszycia podkreślały luksusowy na miarę PEUGEOTA charakter, – ale i tu pojawił się mały zgrzyt, chyba przy konstrukcji tego auta, do głosu doszli również finansiści z Peugeot, serwując nam w niektórych miejscach ekoskórę!Najbardziej zastanawia mnie jednak wpis w dowodzie rejestracyjnym – 4-osobowy, z ręką na sercu szukałem tych 2 zagubionych foteli i nie mogłem ich znaleźć, zarówno we wnętrzu jak i w bagażniku.Zauważyłem coś za tylnym fotelem, co z założenia miało przypominać tylną kanapę, jednak nawet nie posadziłbym tam kanarka w klatce, gdyż dostałby klaustrofobii.A propos foteli, skórzane, z zespolonym zagłówkiem, twarde, jednak nie miały charakterystycznego trzymania bocznego, jak na auto sportowe przystało, ale po przejechaniu łącznie 1000 km stwierdzam, że są komfortowe, szczególnie na dłuższych trasach.Na uwagę zasługuje bagażnik, nie wiem, czemu, ale gdy patrzę na RCZ, mam przed oczami Jeremiego Clarksona, który do Porsche 911 RS włożył do bagażnika tylko rybę w reklamówce, próbując pokazać, że nic więcej się nie zmieści.W tym aucie jest zupełnie odwrotnie, bagażnik na papierze prezentuje 321 litrów, jednak, gdy go otworzymy, od razu widzimy, że jest obszerny, o regularnych kształtach i pakowny, może nie zmieścimy w nim szafki z Ikei, ale na wypad dla dwojga za miasto jak znalazł!


Cena

Tutaj pojawia się największy dylemat, na jednej szali stawiam sportowy design, którego sercem jest dynamiczny diesel, a na  drugiej aspekt cenowy. Prezentowany egzemplarz to najbogatsza wersja wyposażenia, nie miała tylko w standardzie jacuzzi, jednak cena nie jest już standardem i znacznie odbiega od realiów. Czy ktoś dałby za małego PEUGEOTA 140 tysięcy PLN?! Ciągle mam w pamięci pokonywane kilometry tym autem, ciągle słyszę w uszach dźwięk JBL-owskich głośników, jednak za tą cenę ten model nie jest w stanie podbić mojego serca i uważam, że kierując się tymi kryteriami FORD FOCUS RS 305 KM jest moim niekwestionowanym faworytem!


Podsumowanie

Peugeot wykonał krok milow, wprowadzając ten model do oferty, choć dostępny jest na naszym rynku już od ponad roku, to sprzedaż nie należy do wysokich, rzekłbym do niszowych, ale nie zmienia to faktu, że marka z lwem na masce potrzebowała auta na przetarcie, które pokazuje, że po nudnej 308 można wprowadzić więcej innowacji. Nie chcę patrzyć na to auto przez pryzmat, ceny  która zabija ten model i stawia go w nieco niezręcznej pozycji na rynku i dlatego skupiam się głównie na walorach estetycznych, wizualnych i funkcjonalnych, – które jak na tą klasę francuskiego producenta są na wysokim poziomie, również ciekawi mnie, jaki musi być następny nowy model PEUGOTA, by zaciekawił mnie jeszcze bardziej, RCZ postawił wysoko poprzeczkę!ieloma autami w życiu jeździłem, ale są takie samochody, dzięki którym uśmiech pojawia się w ciągu kilku sekund, tak powitał mnie na parkingu PEUGEOT RCZ przed pierwszym spotkaniem.Mimo deszczowej aury, niskiego biomedu, serce zaczęło bić szybciej, sportowa sylwetka, obłe kształty, szaleńczy ceglasty kolor, połączony z czarnym dachem i srebrnymi łukami dachowymi, podkreślał waleczną sylwetkę…Więc do boju!


---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

TEST CITROEN DS4 1.6 HDI


Autorem artykułu jest Waldek  Flo



Pamiętam jeszcze nie tak dawno, jak DS4 istniał jedynie, jako projekt naszkicowany na kartce papieru, już wtedy lekko uniesiony ku górze, ze znacznymi przetłoczeniami. Wyróżniał się od swojego pierwowzoru C4.

TYTUŁEM WYJAŚNIENIA
W pierwszym zamierzeniu miałem otrzymać jednostkę 1.6 THP 202 KM, przyznam, że ciekła mi ślinka na samą myśl gdy już zaczynałem „pucować” kask, jednak finalnie do dyspozycji przekazano mi auto z silnikiem 1.6 ale HDI 110.Wcale jakoś nie byłem zawiedziony, gdyż w życiu zdążyłem się wyszaleć za kierownicą, a prawdopodobnie dzięki wolniejszej wersji HDI będę miał więcej czasu by spokojnie, majestatycznie przyjrzeć się temu modelowi. Przystałem na taką opcję!Przyznam szczerze, że odkąd DS4 wszedł do sprzedaży w połowie września, jego linia nadal elektryzuje, niebanalna konstrukcja, zupełnie odmienna od modelu C4, przetłoczenia, wyraźniejsze kształty – pozwalają by to auto nie ginęło w tłumie. Taki już chyba urok linii DS!Stworzona jest głównie dla ludzi, którym wyrazisty kolor i ociekające chromem felgi nie wystarczają, ale oczekują w zamian niebanalnej urody i tego, by większość osób obejrzała się za nimi.. Takie ekskluzywne przedłużenie męskości – nie obrażając kobiet!Od testu sportową odmianą DS3 TURBO już trochę czasu minęło, emocje opadły, a psycholog powiedział że już mój organizm wrócił do normy po terapii, więc pora zająć się starszym bratem!


Z CZYM TO SIĘ JE?
Przyznam, że najbardziej zastanawia mnie bryła nadwozia, nie ukrywam podoba mi się i wygląda znacznie lepiej na żywo niż na podrasowanych zdjęciach dostępnych w internecie, ale zastanówmy się do jakiego segmentu przyporządkować to auto?Niby kompakt, ale nie do końca – bo podwyższony, niby mini crossover, ale z napędami nie ma nic wspólnego – ot wymysł creative technology i tyle, tak określam ten model, nie ma on bezpośredniego rywala i sam sobie tworzy swój wyimaginowany segment.Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy zobaczyłem DS-a, to taka, iż jest on idealny dla artysty, ceniącego swój styl i odrębność, może nie bez powodu jeździ nim od niedawna Maciej Zień, ale właśnie głównie takie osoby w nim widzę.Przyznam, że pierwszy dzień testu nie był łatwy, dużo spraw „w mieście” uliczne piątkowe korki, dynamiczna jazda i szybkie zmiany pasów – trudny test dla diesla, do którego nie byłem przekonany.


W DROGĘ I.... GAZ DO DECHY!
Ale pierwsze kilometry pokazały, że wzrok przechodniów i kierowców w ruchu uliczny czułem na plecach i to bynajmniej nie z mojego powodu. Przyznam, że dziwnie się czułem, ale mogę to porównać do przejazdu przez Jastarnię Peugeotem RCZ-em pewnego letniego wieczoru! Ale dosyć szpanowania… Charakterystykę silnika rozpocznę od pewnej sentencji, „ choć niektórych rzeczy nie widać, to wcale nie znaczy, że nie istnieją” i nie jest to sentencja dotycząca wiary, a tego, że mimo, iż samochód ten wygląda niepozornie, to czuć podczas jazdy, że nie należy do najlżejszych, mimo 110 koni mocy i początkowego zapału, widać, że brakuje mu kondycji jak Najmanowi podczas walk z Saletą.Może to wina tego, że oczekiwałem od tej jednostki trochę więcej?! Nawiązując do ostatnio przeprowadzonego testu DACII DUSTER – wykazywała się większa zrywnością. Ale powiedzmy, że będę traktował to auto przez pryzmat modnej ostatnio ekonomii i przymknę na to oko.6-cio biegowa skrzynia znana z całego koncernu PSA spisuje się bardzo dobrze, z dodatkowym sztywnym „klikiem” przy zmianie – akcent sportowy!Krótko zestopniowane biegi, pozwalają by nacieszyć się lewarkiem i przetestować go na wszelki sposób, mimo nie aż tak wysokiego momentu obrotowego, spokojnie można jeździć wykorzystując jedynie parzyste biegi.Chyba za wszelka cenę chciałem z tego auta zrobić model sportowy i poprzez bardziej agresywną charakterystykę jazdy domagałem się od niego więcej i więcej… DS4 nie pozostał mi dłużny – spalanie na komputerze w mieście oscylowało w granicach 11 litrów, jednak gdy oswoiłem się z myślą, że ten model nie może być traktowany jako sportowy spalanie spadło do 6-7 litrów, choć katalog pokazuje trochę mniejszą wartość, ale zrzućmy to na korki piątkowe.Mam mieszane uczucia, bo gdybym jeździł C4 z tym silnikiem powiedziałbym jednostka idealna do tego auta, jednak od tego modelu oczekuję o wiele więcej, przyznam, że z chęcią poznam osobę, która kupi DS4 z silnikiem 1.6 HDI i mocą nie 110 KM, a 90! Tak też taka jednostka występuje w gamie. Można to nazwać kolejnym psikusem ze strony Citroena – gdyż do DS3 też proponowany jest motor kabaretowy 1.4 HDI 70 KM!


DESIGNERSKI ZNACZY MODNY ?!
Kilka chwil przed marketem po zakupach weekendowych, skłoniło mnie do tego by przyjrzeć mu się bliżej, nie będę ukrywał, że obok stojące pojazdy jakby bladły przy perłowym Ds-ie i to nie tylko za sprawą koloru, ale przede wszystkim linii nadwozia, która niby jest bliźniacza do C4 a jednak odmienna, tu należą się wielkie pokłony dla konstruktorów, płyta podłogowa ta sama, przód bardziej upodobniony do młodszego brata DS3 i…. linia okien – nie ukrywajmy, nie zgrzeszę jak powiem, że jest jedną z najładniejszych dostępnych na rynku!Auto rzuca się w oko, szczególnie dzięki podniesionemu zawieszeniu, które robi z Ds-a crossovera, jednak trochę to na wyrost, gdyż model ten wie tylko, co to napęd przedni.Ale wizualnie podniesienie bryły, sprawiło, że nabrał charakteru i dał pstryczka w nos tanim tuningowcom, którzy za wszelką cenę chcą mieć auto jak najniżej ziemi.


A CO SŁYCHAĆ W ŚRODKU?!
Wsiadając nie spodziewałem się, że zobaczę inną deskę rozdzielczą jak w C4, że wszystko będzie zupełnie odmienne, ale miły pozytyw.Wnętrze zrobione jest ze smakiem i choć testowałem tylko pośrednią wersję SO CHIC to już w niej czułem się niezwykle królewsko.  A najbardziej, co mnie urzekło to masaż w fotelu dostępny już w wersji pośredniej, co prawda nie wiem jakbym się zachował wykorzystując go na dłużej trasie, gdyż prawdopodobnie bym zasnął, ale nie ma to tamto – przyjemne!Również byłem niezwykle przyjemnie zaskoczony fotelami, dobrze wyprofilowane, z mocnym trzymaniem bocznym, jak widać Citroen odrobił lekcję i zapomniał już o miękkich kanapach – na uwagę zasługuje również dobrze wyprofilowany zagłówek.Nadal nie przemawia za mną wstawka z aluminium w gałce zmiany biegów, może i wygląda efektownie, ale przy jesiennej aurze, dotykać jej to nic przyjemnego, wręcz odstraszającego i jako pakiet obowiązkowy Citroen powinien dokładać designerskie rękawiczki skórzaneMiejsca na tylnej kanapie również nie brakuje, siedzi się komfortowo, choć może osoby powyżej 185 mogą mieć problem nad głową, chcąc wysiąść. Przez przypadek zacząłem szukać obok klamki przełącznika od szyb ewentualne korbelki, chciałem być przebiegły i pomyślałem, że wzorem Dacii, może warto tego przełącznika poszukać w innych miejscach –błąd! Jednak instrukcja wprawiła mnie w żałobę: „Z powodów designerskich, opuszczania szyb nie przewidziano” cóż konstruktorzy na haju tak machali ołówkiem po projekcie, że szyba w wersji finalnej nie ma gdzie się opuszczać.Tak na marginesie odradzam szczerze, zabierania znajomych z imprezy, gdyż może to się niezbyt przyjemnie skończyć.


KONKURENCJA
Gdyby spojrzeć tylko i wyłącznie na podniesioną bryłę kompakta – ze świecą szukać konkurenta, Citroen jednak, jako najbliższego konkurenta wskazuje Alfę Guliettę, może nie jest tak podwyższona, ale ceną i wyposażeniem dorównuje bez pardonu DS-owi. Jednak tu ciekawostka – Alfa jest nieznacznie tańsza od swojego francuskiego konkurenta! Oba modele lansowane są w kolorze białej perły, oba mają podobną obłą bryłę nadwozia, cechuje je designerskość, tylko która marka ma lepiej wyrobiony brend w tej materii – pokuszę się o stwierdzenie, że Alfa Romeo.Zestawiając oba te modele w porównywalnych wersjach, Citroen jest o długość zderzaka droższym modelem, lecz Alfa posiada jeden as w rękawie – silnik marketingowo nazywany 1750 TBI o mocy 235 KM, jest to na pewno o wiele ciekawsza alternatywa od turbodoładowanej jednostki Citroena THP (przypomnijmy o mocy 202 KM).Choć Citroen nie zestawia tego modelu, jako swojego konkurenta, moim zdaniem warto napomknąć o NISSANIE JUKE. Model, który przebojem wkradł się na rynek polski, zaskarbił sobie kilku klientów – tak odważnych by poruszać się tym środkiem lokomocji, po czym – rozpoczęto procedurę obniżania ceny. Jednak osobiście uznaję JUKA za krok milowy w przód – po nudnej TILDZIE przyszła pora na niebagatelną konstrukcję! Za co należą się wielkie brawa konstruktorom!


CENA
Citroen poszedł po rozum do głowy i różnica w stosunku do modelu bazowego nie jest już tak ogromna jak w przypadku DS3 i przez to zachodzi pewien paradoks gdyż DS3 i DS4 są zbliżone cenowo i dzieli je tylko cieńka linia, a otrzymujemy 2 zupełnie różne auta!Testowany egzemplarz wyposażony dodatkowo w xenony, nawigację kosztował około 89 tyś PLN brutto, z jednej strony jest to duża kwota, ale za te pieniądze otrzymujemy niepowtarzalny wygląd, bogato wyposażone auto (fakt bez elektrycznie opuszczanych szyb tylnych).Jednak przyznam, ze dokładając około 12-13 tyś PLN otrzymujemy topową wersję wyposażenia z zabójczym silnikiem 1.6 THP 200 KM, który jednak bardziej przemawia za tym modelem.Tylko czy za kompakta jest ktoś w stanie wyłożyć takie pieniądze?!Bo moim zdaniem to koło zamknięte!Jedyne, co mnie odstrasza przy autach designerskich – jak wiadomo lansowanych w wyższych cenach to wartość rezydualna, to auto po roku straci min. 35% a po dwóch około 50%Wychodząc z takiego założenia nie warto kupować tego auta z rynku pierwotnego tylko poczekać, ale dla maniaka lansu, czymże jest rok straty i braku możliwości afiszowania się nowym modelem!

Biorąc się za podsumowanie
Wiem jedno, nie wybrałbym tego silnika, gdyż zepsuł mi obraz rasowego DS-a, ale gdyby z całej tej otoczki zapomnieć o jednostce silnikowej uważam ten samochód, za niezwykle przemyślaną konstrukcję, która już zdobywa laury i nagrody.Nie potrafię zrozumieć, dlaczego są takie luki w jednostkach silnikowych, gdyż nastawiając się na silnik benzynowy i manualną skrzynię biegów mamy do dyspozycji 2 jednostki 1.6 VTi 120 KM i… 1.6 THP 200 KM, najbardziej optymalna jednostka przy tym modelu 1.6 THP 155 KM zestawiona jest tylko i wyłącznie ze skrzynią mechaniczną elektrycznie sterowaną MCP, którą w jednym zdaniu określę jako „skrzynię która dużo myśli, a mało robi” a przy okazji zabija frajdę z jazdy!Gdyby jednak zastanawiać się nad topową odmianą SPORT CHIC THP lub HDI, czyli wartości około 100-110 tyś PLN, w tej klasie cenowej mamy wielką konkurencję, od dobrze wypasionych kompaktów, przez dostojne limuzyny – jednak takiego ekstrawaganckiego designu ze świecą szukać.Z pełną premedytacją słowo design/designerski przewijało się przez ten test wielokrotnie, gdyż ono najbardziej oddaje charakter tego modelu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Królowa lawet


Autorem artykułu jest Waldek  Flo



"Sprzedam Lagunę 2.2 dCi z najlepszym dieslem wyprodukowanym przez Renault"
Właśnie ten tekst skłonił mnie by napisać te kilka słów, gdy kupowałem kilkuletnią Lagunę, nastawiałem się na silnik benzynowy 2.0T, pech chciał że pojawiła się "okazja" zakupu wersji 2.2 dCi.

Wiem.. każdy powie, przecież, nie ma bardziej awaryjnego silnika, ale cóż zaryzykowałem - kupiłem - przecież od każdej reguły zdarza się wyjątek...
Silnik zachwycił mnie niesamowitą kulturą pracy, nie powiem, że mocą też, bo miałem wersję z wirusem na około 185 KM  i 410 Nm - by bardziej unaocznić możliwości tego samochodu, powiem, że przy wyścigu spod świateł nie przeszkadzał mi taki szczegół jak przyczepa z tyłu z quadem !

lagunaII_klucz

I się zaczęło...... pomijam już czujniki ciśnienia w oponach, które np po wjeździe na autostradę nie potrafiły ustalić jednej wspólnej wersji i miotały się, pokazując dziwne dane... ale problemy były znacznie głębiej....
Pamiętają państwo, takie urządzenie do wibromasażu, sprzedawane w telezakupach?
Ja otrzymałem to gratis - auto na biegu jałowym dziwnie wibrowało, wybijając przy tym plomby z zębów, niby jak za darmo nie ma co wybrzydzać, ale diagnoza była jednoznaczna - KOŁO DWUMASOWE.. bagatela 2400 PLN + 400 PLN robocizna... przekalkulowałem, że opłaca się to zrobić, gdyż dentysta bierze więcej :P
Odetchnąłem, auto przestało się wibrować, przyznam, ze nawet mi tego brakowało.. ale mój model był o wiele bardziej inteligentny niż przypuszczałem..
Pokonując często trasę Łódź-Warszawa, wiedziałem, że w okolicach Sochaczewa - podąża kilka patroli z wideorejestratorem - laguna okazała się przebiegła i zaczęła jednego dnia na tym odcinku puszczać ciemną chmurę z rury, by zatuszować numery rejestracyjne przed policją..
Przyznam się szczerze, że chyba wolałbym już ten mandat, diagnoza, byłą niczym wyrok - turbina ledwo zipie! 1500 PLN (regenerowana) + czyszczenie intercoolera 300 PLN + robocizna 700 PLN - tanio !!! Zapytacie się dlaczego nie wyczułem tego wcześniej? Owszem, standardowym, objawem jest syczenie, ale w tym przypadku mam coś na swoje usprawiedliwienie, miałem zamontowaną jak na polskie warunki hiendową jednostkę kenwooda 2 dinn + głośniki cabasse... NIE SŁYSZAŁEM...
Po zrobieniu turbo jeszcze bardziej poczułem moc tego auta... 230 km/h, nie stanowiło dla tego auta najmniejszego problemu..
Uwaga... przez 1 miesiąc (słownie: miesiąc) nic się nie działo, aż zaczęło coś dziwnie jęczeć przy ruszaniu, znajomy doktor motoryzacji - mój mechanik, spojrzał na to auto i powiedział "ale k... te skrzynie biegów są mało wytrzymałe" już nie chcę podsumowywać kosztów.. ale uogólniając przez rok jazdy w serwisie zostawiłem spokojnie 8-9 tyś PLN na rzeczy nie zwiazane z podstawową eksploatacją...
Na pocieszenie mechanik przyznał : "masz farta, że korba nie wyszła Ci bokiem" - podobno to częsta przywara tych aut..


Wiec dementuje, w Lagunach elektronika nie jest, aż tak awaryjna, w moim przypadku silnik był hitem... gdybym wiedział, zębami bym go wyjął i założył np 1.9 ! Tak zakończyła się moja przygoda z Lalą.. pocałowałem ją w klapę na pożegnanie i odwróciłem się na pięcie wracając od kupującego pieszo do domu..

---
   
Waldek



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Test Citroen DS3 TURBO


Autorem artykułu jest Waldek  Flo



Szary jesienny poranek, niskie ciśnienie, spadające liście uderzające o parapet…

Tak w wielkim skrócie przedstawiał się początek pierwszego dnia testów CITROENA DS3.Jednak tego dnia nie potrzebowałem kawy, już na samą myśl, że w garażu czeka na mnie usportowiony Citroen, czułem jak ciśnienie rośnie!



I kto powiedział, że małe nie jest piękne?

Linia DS to pomysł Citroena na sprzedaż aut w bardziej wysublimowanych opakowaniach, gdzie do głosu mogą dojść w większym stopniu projektanci niż księgowi. I widać to na pierwszy rzut oka!
A reklama pod szyldem ANTY RETRO – czyżby miała być pstryczkiem w nos dla MINI?Przód przypomina nam korzenie i pokrewieństwo z bratnim modelem C3, lecz dalej to już czysta poezja, przetłoczenia, szersze nadkola i sportowa stylistyka a’la coupe, dodaje mu zadziorności i charakteru! Z tyłu podwójny układ wydechowy wkomponowany w dyfuzor delikatnie zdradza aspiracje tego modelu.


ZAJRZYJMY DO ŚRODKA
Na pierwszy rzut oka czuję się jakbym wsiadał do CITORENA C3, jednak podobieństwo kończy się jedynie na kształcie – sposób wykończenia jak i jakość materiałów jest na o wiele wyższym poziomie – w końcu znaczek DS zobowiązuje!Dobrze wyprofilowane fotele - jednak brakuje bardziej agresywnego trzymania bocznego, a wszystko to obute w skórzaną perforowaną dwukolorową tapicerkę.

Czas zając wygodnie pozycję za kierownicą i chwycić kierownicę w dłoń, leży idealnie mała, obszyta skórą z przetłoczeniami ułatwiającymi trzymanie i to co tygryski lubią najbardziej – spłaszczenie dolnej części, powoli staje się standardem w autach sportowych!

Nie wszystko to, co dobrze wygląda jest praktyczne! Tyle mogę powiedzieć o lewarku – wykonanym częściowo z aluminium, …jaki on zimny w dotyku – fakt wygląda efektownie! Ale przy -30 stopniach nie chciałbym trzymać go goła ręką.Ale ogólnie rzecz biorąc pozycja za kierownicą wygodna, dobra przejrzystość, lecz jest jedna rzecz, której DS, powinien zazdrościć swojemu słabszemu bratu, szyby panoramicznej ZENITH!


KATAPULTA POD MASKĄ
Sportowy wygląd, również idzie w parze z sercem auta, pod którym ukryty został silnik dobrze znany z innych modeli CITROENA czy BMW 1.6 THP 155 KM. Ale dosyć teorii pora wsiąść i na własne skórze poczuć te 7 sekund do „setki!            Szybki łyk neospasminy, 2 tabletki AVIOMARIN-u i można ruszać w trasę!Moment odpalania jest zabójczy – wskazówki testowo rozpędza się do maksymalnej prędkości po czym wraca na swoje pole, momentowi odpalenia towarzyszy przyjemny dla ucha „sound” wydobywający się z rury wydechowej.Ale nie będę stał i słuchał pora ruszać! Po pierwszych kilometrach uświadomiłem sobie, że kask powinien być elementem obowiązkowym tego egzemplarza razem z gaśnicą i trójkątem. 
W ruchu miejskim wystarczy w zupełności „jedynka” nie potrzeba zmieniać biegów gdyż, nawet na tym biegu jesteśmy w stanie złamać większość ograniczeń prędkości. A kolejne biegi służą pomnażaniu tego procederu!

Silnik jest dynamiczny i chętny do pracy w każdym zakresie obrotów, a turbo dziura jest prawie niezauważalna i ten dźwięk wydobywający się z rur wydechowych, sprawił, że mój kardiolog nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy, gdyż tętno w momencie przyspieszania idzie niczym krzywa momentu obrotowego!Skrzynia biegów to namiastka sportu – biegi wchodzą z lekkim oporem, lecz precyzyjnie, dobrze zestopniowana pozwala omijać parzyste biegi! A 6-stka to typowy nadbieg ku uciesze ekologów!


SZUKAM ŻONY NAJLEPIEJ CÓRKI BARONA PALIWOWEGO?
I tutaj właśnie największe zaskoczenie, mimo dynamicznej jazdy samochód nie spalał więcej jak 11-12 litrów na 100 km – głównie w warunkach miejskich, co uważam za bardzo dobry wynik jak w tej klasie gdzie zastosowano typowy downsizing silnika.

Ten samochód również może być oszczędny, a wyniki spalania mogą być zgodne z katalogowymi.Tylko zastanawiam się, po co! Wiem, że jazda w trybie eco jest trendy i na czasie, ale to auto przy tym stylu jazdy się meczy i dostaje zadyszki, – więc nie miałem sumienia dłużej tak go męczyć! Gaz! Ruszam jak należy!


KLEJ ZAMIAST BIEŻNIKA?!
Już na pierwszy rzut oka, nisko-profilowe opony obute na polerowane czarne felgi, zdradzają sportowe zacięcie, nie inaczej jest podczas jazdy. Twarda charakterystyka zawieszenia, przykleja samochód do drogi niczym klej, nawet przy ostrzejszej jeździe auto trzyma tor jazdy i nawet ESP nie ma za dużo pracy!Jazda po „kocich łbach” nie należy do najprzyjemniejszych, tak na marginesie kawa się rozlewa – brakowało mi dobrego uchwytu na kubek.

Gdyby w ofercie dla wersji SPORT CHIC były felgi 16 calowe byłbym w siódmym niebie, może design by lekko ucierpiał, ale moje plomby w zębach by na pewno podziękowały!


A CO SŁYCHAĆ U KONKURENCJI?
Pierwsza na myśl przychodzi mi MINI, ale nigdy nie gustowałem w samochodach Jasia Fasoli, mimo powrotu do korzeni i próby wskrzeszenia marki, jestem daleki od porównywania tych modeli.  Relatywną konkurencją może być Alfa Romeo MITO  1.4 170 KM, – lecz nadal katalogowo nie dorównuje osiągami Ds-owi, nie mówiąc już o stylistyce, mimo, że wyszła spod rąk włoskich designerów.Alternatywną konkurencją może być CLIO SPORT, sportowe aspiracje i dynamiczny wygląd tworzą godnego konkurenta dla Ds-a, nota bene szybszego, lecz silnik wolnossący w Renault nie daje tyle przyjemności, co doładowana jednostka THP.


SKOLKO?
Czy ktoś wchodząc na wierzę EIFLA zastanawiał się ile może kosztować grunt pod nią?Pewnie nie, analogicznie jest w przypadku i tego modelu! Po co mówić o pieniądzach – przyszły nabywca będzie miał raczej inne priorytety wybierając tą sportową odmianę!Nie ukrywajmy ten samochód nie nadaje się, jako główne auto w rodzinie, nie do twarzy mu z hakiem i przyczepą kempingową. To auto ma sprawiać frajdę! A cena jest jednym z marginalnych wyznaczników powodzenia w sprzedaży tego modelu.W wersji SPORT CHIC – otrzymujemy prawie wszystko skórę, nawigację,  zestaw HIFI + subwoofer, ESP itd. Itp. To wszystko musi kosztować, lecz najważniejszym wyznacznikiem ceny jest awangardowy design, który nie opatrzy się za 2 czy 3 lata. Jak w przypadku konkurencji.I tak jak kobiety nie pyta się o wiek, tak samo w tym wypadku nie powinno pytać się o cenę!Gdybym miał oceniać przydatność tego auta jako księgowy po pierwsze nie zwróciłbym na niego uwagi !

PODSUMOWANIE
Chyba tego właśnie brakowało w gamie tego producenta! Czyli ambitnej i nietuzinkowej konstrukcji okraszonej nutką szaleństwa. Ekskluzywna linia DS to przede wszystkim inny, niepowtarzalny design, dzięki któremu auto nie ginie w tłumie masowej produkcji.Styl ANTY RETRO pokazuje również, że na historię należy patrzeć, ale wyciągać z niej wnioski a nie kopiować! Te słowa mogą być kwintesencją działań CITORENA.Jeżeli chodzi natomiast o sam samochód, auto budzi emocje – nie było osoby, która by się za nim nie spojrzała na drodze i chyba taka jest jego rola – skierowany jest do ludzi którzy lubią się wyróżniać!

Idealne 5 auto w domu! Tak! Nie nadaje się do jazdy codziennej po mieście, gdyż żal  tego silnika by tak się marnował, na trasę idealne do kolekcjonowania punktów, ale gdyby miało ciut większy bagażnik, odważyłbym się nim pojechać dalej!DS3 ma zupełnie inną rolę to typowy HOTHATCH, który ma dawać frajdę z jazdy, gdzie niedzielna podróż do kościoła przysporzy nam grzechów na spowiedź przez całą mszę!Na odstresowanie nie szukałbym lepszego auta…

DO KOGO SKIEROWANE JEST TO AUTO?
Przeciętny szary „Kowalski” niestety nie pozwoli sobie na ten model – bazowa wersja kosztuje około 59000 PLN i w stosunku do testowanego modelu dzieli ją około 30000 PLN !Za pojazd designerski się płaci! Tak zastanawiam się gdybym miał rozdysponować 90 tyś PLN jakie auto bym kupił? Nudnego na wskroś Passata 2.0 TDI? Nawet by brakło, 3 Taty Indica? Nie starczyłby by mi do końca roku! Przy takim samochodzie nie ma wyboru albo się to auto kocha i czerpie radość z jazdy nim , albo omija się go szerokim łukiem – pewnych kwestii nie można rozpatrywać w wartościach materialnych…

---
   
Waldemar Florkowski



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl